Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego

20.05.2015
środa

Bojkot „Gry o tron” – nowe kontrowersje

20 maja 2015, środa,
Sansa i Ramsay

Sansa i Ramsay

Na podstawie tego, jaki odzew najnowszy odcinek serialu „Gra o tron” wywołał w internecie, można by pomyśleć, że znowu zginęła jedna z głównych postaci. Tym razem poszło jednak o scenę gwałtu, która wzbudziła oburzenie i sprawiła, że widzowie zaczęli deklarować porzucenie oglądania produkcji HBO.

Podczas gdy ja w poniedziałek publikowałem wpis o tym, że ostatnio żadna większa popkulturalna premiera nie może obyć się bez protestów, internet zaczynał wrzeć w reakcji na szósty odcinek 5. sezonu „Gry o tron”.

Jeden tytuł prasowy zadeklarował, że nie będzie już promował tej produkcji, amerykańska senatorka ogłosiła, że właśnie zakończyła przygodę z serialem, a do bojkotu dołączyło wielu komentatorów. Wszystko z powodu Sansy Stark.

To jest ten moment, w którym zaczynają się SPOILERY z najnowszego odcinka serialu.

Sansa wyszła za mąż za psychopatę Ramsaya Boltona. Tego, który torturował i okaleczył Theona Greyjoya, który polował z psami na kobietę, którego ojciec zamordował Robba Starka. W skrócie: nowego Joffreya serialu, a więc postać, której chyba każdy bez wyjątku życzy jak najszybszej śmierci.

Rzeczony Ramsay z początku udawał przed Sansą niewiniątko, widzowie wiedzieli jednak, że za tym uśmiechem kryje się potwór. Przekonała się o tym w końcu i jego nowa żona, którą w noc poślubną zgwałcił na oczach wspomnianego Theona, obecnie nazywanego Fetorem i w wyniku tortur zredukowanego do wraku człowieka.

I o ten gwałt poszło.

Zarzuty wobec HBO w dużej mierze opierają się na argumencie, że w książce tej sceny nie ma, że Martin w ogóle nie ożenił Ramsaya z Sansą. Sęk w tym, że twórcy serialu poszli inną ścieżką, sprowadzili Starkównę z powrotem do Winterfel, a ten odcinek to konsekwencje tych wyborów. Czy to zmiana bez sensu, dla efektowności i kontrowersji?

Będziemy mogli ocenić, gdy zobaczymy, jak dalej rozwinie się wątek tej postaci. Już teraz możemy jednak podejrzewać, że rzeczona scena była przełomową dla… Theona. Oto zniszczony psychicznie przez Ramsaya Fetor niezwykle silnie przeżywa to, co jego oprawca robi z dziewczyną, z którą się wychowywał, niemalże jego siostrą. Czy to go zmieni? Czy dzięki temu Fetor na powrót stanie się Theonem Greyjoyem? Sądzę, że to mógł być ten moment.

Sansa i Theon

Sansa i Theon

Dodatkowo jednak był to już kolejny gwałt. Głośna scena z rodzeństwem Lannisterów również wzburzyła rzesze widzów. Nie wspominając o Daenerys i Khalu Drogo – wprawdzie później między tą dwójką rozpaliło się autentyczne uczucie, nie można jednak zapominać, że zarówno do małżeństwa, jak i jego skonsumowania Danny została zmuszona.

Przez to również scena z Sansą została wpisana w dyskusję o tym, że HBO co rusz rozbiera którąś aktorkę, byle tylko przyciągać widzów golizną. To fakt, niezaprzeczalny. Warto jednak zwrócić uwagę, jak dokładnie zrealizowano scenę z Sansą.

Wcielająca się w nią 19-letnia aktorka Sophie Turner to jedna z nielicznych kobiet w obsadzie, której widzowie nie oglądali nago. I tutaj także nie zobaczyli. HBO nie epatowało golizną, zamiast tego pokazując o wiele więcej mówiące zbliżenia najpierw na twarz Sansy, a następnie Theona.

Oczywiście scena gwałtu pozostaje sceną gwałtu, a wydawane przez bohaterkę płaczliwe i pełne bólu odgłosy były aż nadto obrazowe, jednak nie można nie spoglądać na to przez pryzmat tego, czym jest „Gra o tron”. W takim wypadku dojdzie się natomiast do wniosku, że tę konkretną scenę zrealizowano wyjątkowo „łagodnie”.

Warto także sobie uświadomić, że „Gra o tron” to serial dla dorosłych, emitowany po 22:00, na HBO. Jeżeli pokazanie sceny gwałtu, nawet tak symboliczne jak w tym przypadku, oburza w produkcji dla widzów powyżej 18. roku życia, to może dyskusja, jaka powinna się toczyć, powinna dotyczyć innej kwestii: czy w ogóle gwałt w kulturze masowej powinien się pojawiać?

Gwałt to zbrodnia obrzydliwa, którą powinno się z całą stanowczością potępiać. Z tym nie można dyskutować. Co jednak z jego obrazem w kulturze? Jeżeli „Gra o tron”, choć jest historią fantasy, rozgrywa się w świecie z realiami quasi-średniowiecznymi, z aranżowanymi ślubami, do których zmuszano kilkunastoletnie dziewczynki, to czy mamy iść dalej ścieżką realizmu i uwzględniać gwałty, czy jednak mają zniknąć? Czy w „Wikingach”, gdzie konotacje historyczne są wyjątkowo silne, gwałtów też powinno nie być? Ja sam nie widziałem wszystkich sezonów, ale z tego, co pamiętam, taka scena była już w pierwszym czy drugim odcinku. Co wtedy? Co jeżeli dany film czy serial jest biograficzny, a kobieta, której historię opisuje, przeżyła taką traumę?

W „Grze o tron” mieliśmy już sceny seksu, w tym kazirodczego, ucinane głowy, patroszenie ludzi, goliznę we wszelkich odmianach i tortury, w wyniku których Theon stracił przyrodzenie. Czy jeżeli zdecydujemy, że scen gwałtu kręcić się nie powinno, na taką listę scen zakazanych trafić powinno też coś jeszcze?

Może tak, a może powinien powstać jakiś honorowy kodeks, który uściśli, jak realizować takie sceny, jak przedstawiać je w historii, by nikt, absolutnie nikt nie miał wątpliwości co do tego, że sprawcy są potępiani. Taka opcja zdecydowanie bardziej do mnie przemawia, to dyskusja, która powinna się odbywać zamiast klasycznej internetowej fali oburzenia.

PS O gwałcie w popkulturze, a dokładnie o więziennych gwałtach i z nich żartowaniu, wyjątkowo mądrze mówił John Oliver w swoim programie – nomen omen – w HBO. On zdiagnozował faktyczny problem. Na filmiku poniżej od 3:20 (po angielsku). Choć polecam obejrzeć całość, bo materiał o systemie więzień w Stanach bardzo ciekawy.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 8

Dodaj komentarz »
  1. Absurd. W tym serialu nie ma już co szokować. Jeśli wcześniej nie zszokowało Cie: masowe morderstwa w tym zabijanie dzieci i niemowląt, okrutne tortury i okaleczenia, kazirodztwo, sadyzm seksualny i wszystko to niemal w każdym odcinku to gwałt miałby kogokolwiek szokować?? Poza tym gwałt praktycznie nie był pokazany. Widzieliśmy tylko jak Bolton rozrywa suknie. Kompletnie nie rozumiem tych osób.
    A co do odchodzenia od książki to należy wsiąść pod uwagę że serial nie jest jej dokładną ekranizacją i odstępstwa od scenariusza były już wcześniej.
    Na koniec dodam że ten sezon jest wyraźnie słabszy od poprzednich i niewiele wskazuje żeby to się zmieniło.

  2. Obejrzałem jeden odcinek GoT zachęcony pozytywnymi recenzjami. Opatrzona informacją „dla dorosłych” produkcja. Okej. Przygotowałem się na dużą ilość krwi i przekleństw. Sceny seksu też. Ale kiedy doszedł do tego gwałt i kazirodztwo – przestałem. Po prostu skutecznie mnie to obrzydziło. Szkoda, ale do tytułu nie powrócę. Dziękuję i pozdrawiam.

  3. „Absurd. W tym serialu nie ma już co szokować. Jeśli wcześniej nie zszokowało Cie: masowe morderstwa w tym zabijanie dzieci i niemowląt, okrutne tortury i okaleczenia, kazirodztwo, sadyzm seksualny i wszystko to niemal w każdym odcinku to gwałt miałby kogokolwiek szokować??”

    ——————-

    Wypisz-wymaluj Biblia, którą zamiast bojkotować i pokazywać dorosłym po 22, poleca się jako lekturę dzieciom w szkołach.

  4. Reklama
    Polityka_blog_komentarze_rec_mobile
    Polityka_blog_komentarze_rec_desktop
  5. Dość dawno temu czytałem „Pieśni …”, ale z tego co pamiętam:
    1. W książce była taka sama scena. Różnica polega na tym, że w filmie połączono w jedno dwie książkowe bohaterki – Sansę i jej przyjaciółkę Jeyne Poole. Jednak sposób traktowania żony przez Ramsaya serial na razie oddaje dość wiernie.

    2. Mozart napisał: „Na koniec dodam że ten sezon jest wyraźnie słabszy od poprzednich i niewiele wskazuje żeby to się zmieniło”.

    Z książką jest dokładnie tak samo. Pamiętam, że ostatnie dwa tomy już trochę przemęczałem. Tu muszę pochwalić scenarzystów serialu – połączenie Sansy i Jeyne to bardzo dobry pomysł. W książce liczba wątków tak się rozrosła, że trudno było się w nich połapać. Ciągłe skakanie między nimi drażniło. Z serialu sporo z nich wypadło, inne zostały połączone. I dobrze.

  6. Jestem teraz trochę więcej niż w połowie drugiej części „Tańca ze smokami”. Zajrzałem na tego bloga i zobaczyłem Sansę Stark z Ramsayem Boltonem. I teraz zastanawiam się, na kogo mam być zły: na Gospodarza bloga, na autora książki, czy może na twórców filmu?

  7. W książce wątku Sansy i Ramsaya nie ma, więc raczej nie spoileruję fotą Martina;)

  8. Aha, czyli winni są twórcy serialu. W takim razie, ponieważ nie planuję go oglądać, przeczytam całą notkę. A co do brutalności powieści, to warto dodać, że jest ona bardzo realistyczna. Tylko niedouki pokroju Tomasza Terlikowskiego mogą wierzyć, że średniowiecze (czy w ogóle czasy ancien regime’u) to sam honor i doskonalenie się moralne oraz intelektualne. Tak naprawdę czasy średniowiecza i wczesnej nowożytności bardzo przypominały świat „Pieśni Lodu i Ognia”, a może nawet były jeszcze bardziej brutalne. Widać, że George Martin przestudiował dzieje Europy i Bliskiego Wschodu, co może dziwić u autora amerykańskiego, ale z pewnością dobrze o nim świadczy. 🙂

  9. Martin nie raz przyznawał, że on w zasadzie napisał wersje fantasy „Królów przeklętych”.