Wraz z finałem kolejnego, 5. już sezonu „Gry o tron” powrócił znany fanom serialu problem: jak tu wytrwać do kolejnej serii? Oto kilka pomysłów na wypełnienie pustki.
Problemem w tym roku jest fakt, że nie pomoże rzucenie się na książkowe oryginały George’a R.R. Martina. Bo produkcja HBO zrównała się z powieściami, na podstawie których powstaje, a nowa ukaże się – jeżeli Martin dotrzyma zapowiadanego terminu – zaraz przed premierą 6. serii serialu. Mówimy więc o drugim, optymistycznie patrząc, pierwszym kwartale 2016 roku. Na szczęście niedawno w Polsce ukazał się „Świat Lodu i Ognia”:Jeżeli znacie książki Martina, w dużej mierze treści zawarte w tej publikacji będą stanowiły dla Was powtórkę. Ale nie w całości, ponieważ na potrzeby tego opracowania powstało wiele nowych materiałów, rozwijających wątki z historii Westeros i sąsiednich krain, znane fakty zostały zaś uporządkowane. I wzbogacone mnóstwem ilustracji, na których zobaczycie wiele postaci występujących bądź tylko wspomnianych w serialu.
„Świat Lodu i Ognia” czyta się wyśmienicie. To uporządkowana historia uniwersum, w którym rozgrywa się „Gra o tron”, cofająca się o ponad 10 tys. lat wstecz, opowiadająca o Pierwszych Ludziach, Dzieciach, pierwszych starciach z Innymi, narodzinach smoków, powstaniu Siedmiu Królestw i ich późniejszej historii. To odpowiednik „Silmarillionu” Tolkiena, bo George Martin, podobnie jak autor „Władcy pierścieni”, rozbudowuje tu swój świat. Świat bogaty i fascynujący, którego historia wciąga równie dobrze jak wyśmienita powieść. Dla fanów serialowej „Gry o tron” to pozycja obowiązkowa.
Jeżeli ktoś niespecjalnie ma ochotę na lekturę albo sagę Martina zna tak dobrze, że „Świat Lodu i Ognia” go nie pociąga, w oczekiwaniu na kolejną serię może… samemu zawalczyć o Żelazny Tron. No, nie do końca samemu, bo aby zagrać w grę strategiczną „Gra o tron”, potrzeba kilkorga (od 2 do 4) znajomych-współgraczy. Warto jednak się zebrać i poświęcić jeden wieczór (rozgrywka to około 3 godziny), bo gra zebrała kilka nagród i wiele dobrych opinii.Rozgrywkę rozpoczynacie w momencie śmierci króla Roberta Baratheona, gracze mogą wybierać między Starkami, Stannisem Baratheonem (zły, zły człowiek), Greyjoyami (Fetor!), Tyrellami (nuuuudziarze), domem Martell (Oberyn!) lub Lannisterami (to dla tych złych). Gra nie jest powtarzalna, bo wszystko zależy od taktyki graczy, no i można zmieniać rody, co w połączeniu z dwoma wydanymi w Polsce rozszerzeniami powinno zająć Wam trochę czasu.
Jeżeli zaś ktoś nie ma znajomych? Żaden problem. Firma Telltale wypuściła cztery odcinki „Game of Thrones: A Telltale Game Series”, czyli zbierającej świetne opinie gry komputerowej (nie mylić z „Grą o tron” od Cyanide, na którą krytycy raczej narzekali). Idea rozgrywek przygotowywanych przez to studio polega na tym, że w ramach opowiadanej historii dokonujemy wyborów, które ją kształtują. Tu nie chodzi o akcję, ale o opowieść – i w tym Telltale jest świetne, co potwierdzili powszechnie chwalonymi grami „The Walking Dead” i „The Wolf Among Us”.No dobrze. Są też tacy, którzy nie tylko nie mają znajomych, ale i komputera. Co robić? Sięgnąć po książki! Nie, nie George’a R.R. Martina (choć można, on napisał wiele innych rzeczy poza „Pieśnią Lodu i Ognia”), ale innych autorów. Mamy Joe’a Abercrombiego, który na Martinie się wzorował i obecnie pisze ciekawe, mroczne i brutalne fantasy, podobnie jak Martin nie cackając się z bohaterami i lubując w zaskoczeniach.
Nad Wisłą zaś tworzy Robert M. Wegner, na którego monumentalne „Opowieści z meekhańskiego pogranicza” na chwilę obecną składają się dwa zbiory opowiadań („Północ-Południe” i „Wschód-Zachód”) oraz dwie powieści („Niebo ze stali” i „Pamięć wszystkich słów”). Wegner to ogromny talent, i to w skali światowej. Kreuje niezwykle bogate, żywe, pełne szczegółów i różnorodne uniwersum, nakreślając wielką opowieść z udziałem ludzi i bogów. W Polsce zdążył już porwać fanów fantastyki, którzy uhonorowali go trzema Nagrodami im. Janusza A. Zajdla.Nagraliście się już w gry strategiczne i planszowe oraz naczytaliście książek, a nowy sezon „Gry o tron” wciąż nie miał premiery? Zawsze możecie dać szansę innym serialom. Owszem, istnieje pewien problem, bo popularność produkcji HBO bierze się głównie stąd, że nie ma drugiego utrzymanego w tym klimacie serialu fantasy, jednakże są choćby „Wikingowie”. Wątki nadnaturalne wprawdzie się pojawiają, przede wszystkim jednak jest to serial historyczny, starający się oddać ówczesne realia. Sporo w nim jednak brutalności, jest niezwykle efektowny, nie brakuje też politycznych rozgrywek – czyli wszystkiego tego, za co pokochaliście „Grę o tron”. Nie zabraknie też opinii, że opowieść o Ragnarze Lodbroku jest lepsza od serialu HBO.
Na koniec zaś mogę polecić coś dla koneserów, którzy tak dobrze poznali „Grę o tron” i fantasy w ogóle, że są w stanie śmiać się z gatunkowych klisz. Tacy widzowie wiele przyjemności znajdą w serialu „Galavant”, czyli komediowym musicalu fantasy. Oto jedna z piosenek z tej produkcji:
18 czerwca o godz. 17:25
„No dobrze. Są też tacy, którzy nie tylko nie mają znajomych, ale i komputera.”
Obawiam się, że tacy mogą nie przeczytać tego tekstu.
18 czerwca o godz. 18:49
Może korzystają z komputera i internetu w bibliotece?;]
23 czerwca o godz. 12:23
Gra planszowa Gra o Tron jest przeznaczona dla 3 do 6 osób. Pozdrawiam
24 czerwca o godz. 11:50
Bardzo ciekawy artykuł, przynajmniej jest co poczytać w pracy 🙂