Zbliżające się Święta to okazja do powiększenia swoich geekowskich skarbnic. Filmy, książki i komiksy większość z nas kupuje na co dzień. Czas więc na nieco oryginalniejsze podarunki.
Problem z gadżetami związanymi z popularnymi filmami, seriami komiksowymi czy serialami jest taki, że w Polsce wciąż jest ich mało. Z Zachodu docierają do nas produkcje z małego i wielkiego ekranu, ale jeżeli chodzi o nawiązujące do nich koszulki, figurki, repliki i tym podobne – widzimy ledwie ułamek tego, co znajdziecie w sklepach w Londynie czy Nowym Jorku.
Na szczęście ostatnie lata to rozkwit sklepów specjalizujących się w ofercie skierowanej do geeków, jest więc w czym wybierać. Poniżej znajdziecie kilkanaście propozycji. Ostrzegam, że na większość z nich potrzebny jest nieco większy budżet – taki już urok rekwizytów kolekcjonerskich.
Miłośnicy popkultury zazwyczaj mają całe szafy pełne T-shirtów z cytatami z Yody, zdjęciami Lora Vadera czy informujące, że noszący rzeczoną koszulkę jest załogantem statku Nostromo. Marvel i DC przodują w produkcji T-shirtów ze swoimi superbohaterami, każdy większy film czy serial inspiruje nowe linie.
Wyróżnić postanowiłem jednak GrumpyGeeks – za to, że sami przygotowują oryginalne, naprawdę pomysłowe wzory, świetnie grające głównym tematem wzoru. Może nie mają oferty na kilkadziesiąt produktów, ale są inni niż produkowane masowo Batmany czy Supermany.
Serial i książki już znajcie, może nawet graliście w grę komputerową lub planszówkę, które przeniosły Was do Westeros. Teraz jednak Siedem Królestw znajdziecie także w „Monopoly”. Wprawdzie to nie podbój na miarę Tywina Lannistera czy Daenery Targaryen, ale jednakoż zdobywa się miasta i krainy.
Od pięciu już sezonów na małym ekranie i niemal dwudziestu lat w księgarniach obserwujemy walkę lordów Westeros o to wyjątkowo niewygodne siedzisko. Ludzie za nie ginęli i zabijali, Wy zaś możecie kupić takowe za niecałe 300 zł.
Wprawdzie to statuetka, a nie prawdziwe tysiąc mieczy, stopionych w jedno z pomocą oddechu smoka, ale i ryzyko utraty głowy nieco mniejsze. Może taki tron sprawdziłby się jako nagroda dla zwycięzcy w „Monopoly”?
Skoro zaś o grach mowa – może coś bardziej tradycyjnego? Ale jednocześnie urozmaiconego faktem, że klasyczne figury znajdą bardziej wyszukane gadżety. Możemy wybierać albo między postaciami z „Władcy Pierścieni” albo grać takimi samymi szachami, jak Ron i Harry w „Kamieniu filozoficznym”.
Statuetka. Absurdalnie droga, bo kosztuje 2399 zł, ale też wysokość 57 cm robi wrażenie. Mnie zaś podoba się Batman w czapce-uszatce, bo to postać z komiksu „Superman. Czerwony syn”, czyli alternatywnej historii pióra Marka Millara, w której Człowiek ze stali jako dziecko ląduje nie w Stanach Zjednoczonych, ale na terenie Związku Radzieckiego. Mroczny Rycerz jest tu terrorystą walczącym z rządami towarzysza prezydenta Supermana.
Jeżeli ktoś nie ma jednak na zbyciu tak pokaźnej sumy, może spodoba mu się coś czterokrotnie tańszego, ale równie efektownego. Oto statuetka Iron Mana o wysokości 28 cm, w wersji odwzorowującej zbroję z filmu „Avengers: Czas Ultrona”. Jasne, sam obraz był średnio udany, ale Tony Stark i jego pancerz i tak robili wrażenie.
Może coś jeszcze skromniejszego? Tym razem gadżet dla miłośników także literatury – plakat odwzorowujący mapy, które znajdziecie w trylogii „Władca pierścieni”. Każdy miłośnik fantasy ma sentyment do tych rysunków, pewnie podobnie jak ja wielu z Was widziało fantastyczne światy po raz pierwszy ujrzało właśnie dzięki nim.
Sam chyba sprawię sobie taki i powieszę nad biurkiem. Akurat się za czymś rozglądałem.
Pozostając w Śródziemiu – jeżeli już wyruszać w podróż po fantastycznym świecie, wypadałoby się uzbroić. Co zaś lepiej ochroni nas przed orkami czy trollami, jeżeli nie oręż samego Gandalfa? Replikę kupicie już za około 1000 zł, wraz z zestawem do powieszenia na ścianie.
Choć ja sam jestem dumnym posiadaczem miecza Boromira. Ostrze jest szersze, przez co miecz cięższy, ale robi niezwykłe wrażenie.
Pozostając zaś w gronie czarodziejów, a przy okazji prezentując coś dla tych, którzy przemocą i bronią się brzydzą – może miotłę? Nie do zamiatania bynajmniej (choć pewnie można), ale do latania (nie polecam jednak skakać z czegoś wysokiego, by się przekonać), tak jak Harry Potter robił to w „Czarze ognia”, czyli czwartym filmie z serii. To na tej miotle uciekał przed smokiem rogogonem.
Cena nie jest niska, bo takie cacko kosztuje 1350 zł. Jeżeli jednak ktoś nie lubi mieczy…
I znowu coś dla miłośników magii, znowu dla fanów świata Harry’ego Pottera. Zdecydowanie dla kolekcjonerów, bo poza staniem na półce i prezentowaniem się efektownie wiele to te różdżki chyba nie robią. Choć z drugiej strony może jestem po prostu mugolem i to dlatego…
Zestaw jest o tyle interesujący, że wybrano nie różdżki bohaterów, a te o najciekawszych wzorach. Z bardziej znanych znajdziecie za to tę, którą posługiwał się Lord Voldemort – druga od prawej.
Na koniec zaś coś luźniejszego – i zdecydowanie dla dorosłych. Co tu dużo opisywać: oto kufel z Jedynym Pierścieniem w środku. Kosztuje niecałe 70 zł, a największą wadą jest fakt, że pewnego dnia zgłosić się po niego może dziewięciu upiornych gości ubranych w powłóczyste czarne szaty.