Wyczekiwany przez fanów historii obrazkowych film spełnia oczekiwania. „Deadpool” to świetna komedia, z ostrym humorem i sporą dawką krwawej akcji. To też nowy rodzaj kina komiksowego.
Deadpool to specyficzny bohater komiksowy. Należy do uniwersum Marvela, zna się więc z Kapitanem Ameryką i Iron Manem, nie jest jednak taki jak oni. To samo dotyczy ekranizacji jego przygód. Zarówno na kartach komiksów, jak i na srebrnym ekranie krew leje się gęsto, nie brakuje golizny, nikt też nie zważa na język – jest sprośnie i bardzo, bardzo niepoprawnie politycznie.
Głównym wyróżnikiem tych historii jest jednak fakt, iż ich bohater doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że owym bohaterem jest – ma świadomość odbiorców i nieustannie się do nich zwraca, łamiąc tak zwaną czwartą ścianę, co w połączeniu z bardzo specyficznym poczuciem humoru i brakiem szacunku do, cóż, czegokolwiek, czyni go ulubieńcem miłośników komiksów.
Ci na film z nim w roli głównej czekali od dawna. Wprawdzie jakiś czas temu dostali „X-Men Genezę: Wolverine’a”, gdzie ta postać się pojawia, trudno jednak było dostrzec w niej cechy oryginału, sam film zaś powinno się litościwie puścić w zapomnienie.
Mijały więc lata, do kin trafiali Batman, Superman, Spider-Man, wspomniani Kapitan Ameryka, Iron-Man i reszta Avengers, a nawet Hellboy czy Kick-Ass, Deadpool czekał jednak na swoją kolej. I pewnie czekałby i dłużej, gdyby jakiś czas temu do sieci „przypadkiem” nie wyciekł krótki materiał filmowy, zrealizowany przez Ryana Reynoldsa, a przeznaczony dla włodarzy studia Fox, których należało przekonać do wyłożenia gotówki. W skrócie: internet oszalał, a entuzjazm fanów okazał się wystarczającą rekomendacją dla Hollywoodu.
W efekcie dostaliśmy film zrealizowany z pasji, z miłości do oryginału. Wspomniany Reynolds Deadpoola uwielbia i od lat walczył o film z nim – film wierny komiksom i przede wszystkim nieugrzeczniony z powodu trzymania się kategorii wiekowej PG-13. Oto fan zrealizował film komiksowy dla fanów komiksów, tych dorosłych.
„Deadpool” to świetna rozrywka. Humor jest tu naprawdę ostry i w żaden sposób nieugrzeczniony, a tytułowy zbir (nie ma mowy o byciu szlachetnym herosem) ze sceny na scenę sam siebie przebija jeżeli chodzi o pomysłowość i odwagę w tym, z kogo i jak można się naśmiewać. Wspomniana świadomość obecności widzów pozwala natomiast na wejście na zupełnie nowy poziom, na grę z nami i naszą lotnością w wyłapywaniu wszelkich nawiązań do popkultury.
To ważne: „Deadpool” to film karmiący się innymi filmami i popkulturą właśnie, komentujący i naigrawający się ze swoich poprzedników, choćby z poprzednich, nieudanych komiksowych projektach Reynoldsa.Co ciekawe, przy tym wszystkim, mając tak specyficznego bohatera i ciągle pakując w film kolejne gagi, nawet w sceny brutalnej akcji, „Deadpool” doskonale unika stania się parodią czy po prostu głupkowatą komedią – źródłem humoru jest tu główny bohater, nie fabuła.
Zaskakująco więc „Deadpool” spełnia oczekiwania fanów. Jest bardzo wierny komiksowym oryginałom, nawet w formie prowadzenia fabuły, montażu kolejnych scen, który jest właśnie bardzo komiksowy.
Może się też okazać, że film Tima Millera – jeżeli odniesie sukces kasowy – będzie początkiem rewolucji, bo pokaże, że da się zarobić na skierowanych do dorosłego widza, nieugrzecznionych blockbusterach. W kolejce czeka co najmniej kilku równie ciekawych bohaterów.
22 lutego o godz. 12:53
IMO dobry film jak ktoś ma zły humor. Można łatwo sobie go poprawić 😉
20 kwietnia o godz. 14:22
Film genialny, oby więcej z tego typu humorem :>