Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego

3.03.2016
czwartek

Oscary za najlepszy film – naprawdę pamiętamy laureatów?

3 marca 2016, czwartek,
Kadr z filmu "Spotlight".

Kadr z filmu „Spotlight”.

Mam dla Was zadanie: wymieńcie produkcje, które w XXI wieku zostały uhonorowane nagrodą Akademii jako najlepsze filmy roku. Macie problemy, prawda?

Oscar to najbardziej prestiżowe wyróżnienie w świecie filmu. Wiemy, że pomaga aktorom i aktorkom negocjować większe gaże, choć z drugiej strony nie jest gwarantem sukcesu, o czym przekonali się na przykład Jean Dujardin („Artysta”), Jaimie Foxx („Ray”) czy Adrien Brody („Pianista”) – wszyscy stali się rozpoznawalni, trudno jednak mówić o oszałamiającej karierze, Brody w ogóle gdzieś zniknął i albo ma małe role („Grand Budapest Hotel), albo gra w chińskich filmach („Wojna imperiów”), albo stara się nagle stać bohaterem kina akcji („Predators”). W sumie tylko Foxx o sobie przypomina, na przykład w „Niesamowitym Spider-Manie 2”, a zwłaszcza w „Django”.

Jak zaś jest z filmami? Te, które zdobywają najważniejszą statuetkę, przechodzą do historii, prawda? „Rain Man”, „Tańczący w wilkami”, „Forrest Gump”, „Lista Schindlera”, „Gladiator” czy „American Beauty”. Co jednak z obrazami bardziej nam bliższymi, tymi z XXI wieku?

Spróbujcie, uczciwie, bez zaglądania gdziekolwiek i podpowiedzi, wymienić obrazy nagrodzone Oscarami jako najlepsze filmy w latach 2001-2016. „Spotlight” – to łatwe, bo świeże, a Maciej Orłoś i spółka tylko pomogli w szerzeniu informacji. W ubiegłym roku „Birdman”. A za rok 2013? Pamiętacie? „Zniewolony” – pewnie część kojarzyła. Z lat 2001-2016 pamiętacie też na pewno „Artystę”, bo był głośny jako niemy film, do tego „Władcę Pierścieni: Powrót króla”, może „Piękny umysł”, bo często grają w telewizji, a Russell Crowe wciąż pokazuje się w dużych produkcjach.

Teraz jednak szczerze: kto pamiętał o filmie „Miasto gniewu”? A o „Operacji Argo”, czyli co najwyżej dobrym filmie Bena Afflecka, który statuetkę dostał chyba jednak niezasłużenie? Mamy jeszcze „Chicago”, „To nie jest kraj dla starych ludzi”, „Za wszelką cenę” czy „The Hurt Locker. W pułapce wojny”. Jeżeli naprawdę, naprawdę lubicie kino, pewnie byliście w stanie przywołać z pamięci większość tych tytułów. Publika raczej jednak o nich zapomniała.

Bo z roku 2013 w pamięci widzom utkwiła „Grawitacja”, no i oczywiście „Wilk z Wall Street”, ale na pewno nie „Zniewolony”. Z 2012 „Django”, ale nie „Operacja Argo”. Z 2010 pamiętamy „Incepcję”, „Toy Story 3” albo „The Social Network”, bo mamy konto na Facebooku, trudno jednak wierzyć w sławę „Jak zostać królem”. O „W pułapce wojny” czy „Chicago” to już w ogóle nikt nie pamięta, a telewizje tych filmów nie nadają.

Myśl o dalszych losach laureatów najważniejszych Oscarów dopadła mnie w trakcie drugiego seansu „Spotlight”, który chciałem złapać już po gali, zanim film zejdzie z afiszy (co, swoją drogą, było trudne, bo najwyraźniej Oscar nie pomaga w podbijaniu kin). To naprawdę dobre kino, z niezwykle sprawnie opowiedzianą skomplikowaną historią i fenomenalnym aktorstwem, nie tylko na pierwszym i drugim planie, ale też w tle – jakiż ten obraz ma wspaniałych aktorów tła!, jak świetnie gra Stanley Tucci!, jak minimalistycznie, ale wybitnie gra Liev Schreiber!, jak dobrze wypadają sceny zeznań ofiar księży pedofilów, właśnie dlatego, że wierzy się tym aktorom!

I tak zachwycając się obrazem McCarthy’ego, zastanawiałem się, jak szybko się o nim zapomni. Bo publiczność pójdzie dalej, może kontrowersyjny temat pozwoli „Spolight” pożyć nieco dłużej, za parę lat znowu ktoś jednak zapyta: pamiętacie w ogóle, kto dostał Oscara za najlepszy film w roku 2016?

To dziwne. Oscary się fetuje, o Oscarach się dyskutuje, a jednak te filmy mają coraz krótszy żywot. Telewizja tych nowych raczej nie puszcza, mieląc kinowe hity pomieszane z tym, co dało się tanio kupić, nie przypominając nam jednak o obrazach, które teoretycznie tworzyć powinny historię kina. Bo kiedy ostatnio słyszeliście o „Operacji Argo”? Kiedy o „W pułapce wojny”? O „To nie jest kraj dla starych ludzi”?

Może to Akademia wybiera filmy, które nie potrafią przemówić do szerszej widowni – pewnie w kilku przypadkach jest w tym sporo prawdy. Częściej chyba jednak sami wybieramy, by o nich zapomnieć, a telewizja nam w tym pomaga, po raz trzydziesty fundując powtórkę z blockbustera, zamiast choć raz-dwa przypomnieć „To nie jest kraj dla starych ludzi”.

Takie ponure myśli kłębiły się w moje głowie na „Spotlight”. Polecam złapać w kinie, póki się da. I w sumie dobrze, że nie poszedłem drugi raz na „The Big Short” – też dobre, też ważne, może i ważniejsze tematycznie niż film McCarthy’ego, a pewnie podzieli los „Moneyball” i ulotni się ze zbiorowej pamięci widzów.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 4

Dodaj komentarz »
  1. Witam
    jak na ironię, akurat wczoraj czy przedwczoraj leciał „To nie jest kraj dla starych ludzi” – znów się Bardema wystraszyłem

  2. Ktoś przypomniał? Może to magia okresu oscarowego…

  3. A szkoda ze ten film jest tak zapomniany bo Bardem jest doskonaly. Podobnie pewnie jest z moim ulubionym „Fargo”, po ktorym moja mama koniecznie chciala jechac do Dakoty poszukac tych pieniedzy pod plotem. Wydaje mi sie ze teraz kiedy jest tak wiele nominacji a nie 5 jak dawniej wszystko sie jakos rozmywa, kto kandydowal a kto dostal.

  4. Podobnie jest chyba z zapamietaniem nazwisk zdobywcow nagrody Nobla i kilku innych wyroznien w swiatowej skali.

    Mam sugestie, ktora nie dotyczy zapamietania wyroznionych osob lub filmow. Sugestia dotyczy tytulow filmow i prawdopodobnie rowniez tytulow ksiazek. Proponuje obok polskiego tlumaczenia tytulu w nawiasie podawac oryginalny tytul filmu lub ksiazki. Polskie tlumaczenie tytulu jest zrozumiale tylko dla osob zamieszkalych w Polsce.