Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego

23.07.2016
sobota

Najlepsze filmy 2016 roku – pierwsze półrocze

23 lipca 2016, sobota,

Captain-America-Civil-War-banner-101Oto lista TOP 5 najlepszych filmów minionego półrocza. Działo się wiele, ale wciąż czekamy na prawdziwą rewelację.

Rok 2016 może i nie dał nam dotychczas takich perełek jak „Mad Max: Na drodze gniewu” czy „Co robimy w ukryciu” ani takich hitów jak „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy” („Łotr 1” w kinach w grudniu), na nudę jednak narzekać nie sposób. Oscarem jako najlepszy film wyróżniony został w pełni zasłużenie wspaniały „Spotlight”, Leo w końcu doczekał się statuetki za „Zjawę”, a w „Nice Guys. Równi goście” powróciły echa filmów sensacyjno-komediowych sprzed lat.

Nie bez powodu jednak ten blog w nazwie ma słowo „geek” – w podsumowaniu pierwszego półrocza skupimy się więc na blockbusterach, kinie fantastycznym, komiksowym. I jak tu prezentowała się stawka? Cóż, przyzwoicie. Dostaliśmy jeden zaskakujący hit, który wbrew wszystkiemu okazał się wielkim kasowym sukcesem i odcisnął piętno na swojej gałęzi kina („Deadpool”), kolejną wyśmienita, mądrą, zabawną animację („Zwierzogród”) oraz kilka filmów dobrych, choć nie wybitnych („Wojna bohaterów”), a zdarzyły się i rozczarowania („Batman v Superman: Świt sprawiedliwości”). W efekcie poniższa lista łatwą do skompletowania nie była, bo nawet TOP 5 wydaje się długie, gdy w kinie same średniaki.

Oto najlepsze filmy geekowskie pierwszego półrocza 2016 roku:

5. „Cloverfield Lane 10”

W teorii jest to kontynuacja filmu „Projekt: Monster”. W praktyce jednak producenci wzięli scenariusz osobnej historii i postanowili dokleić ją do uniwersum „Cloverfield” – pewnie w celach marketingowych. I to widać, bo finał filmu właśnie takie sprawia wrażenie: jakby ktoś doczepił go na siłę do zupełnie innej opowieści.

Szkoda, że z niejasnych przyczyn zdecydowano się na taki ruch, bo nie licząc psującej klimat końcówki, „Cloverfield Lane 10” to naprawdę dobra, trzymająca w napięciu historia, którą ogląda się, siedząc na krawędzi kinowego fotela i co rusz stawia siebie na miejscu głównej bohaterki: to oznacza tyle, że widz się angażuje.

Świetny był tu John Goodman, bardzo dobry pomysł wyjściowy, atmosfera grozy aż namacalna. Tylko ten finał zupełnie z innej bajki…

4. „X-Men: Apocalypse”

W tym momencie z pewnością daje o sobie znać moja słabość do mutantów z uniwersum Marvela. Ale i fakt, że pierwsze półrocze 2016 roku niespecjalnie dało nam inne ciekawe filmy fantastyczne. Bo „Apocalypse” jest świetny, jeżeli jest się fanem komiksów, z naciskiem na Marvela – wtedy doceniamy bardzo komiksową konstrukcję fabuły, mnogość bohaterów, te wszystkie tropy i smaczki.

Patrząc jednak obiektywnie, film nie ustrzegł się wielu błędów, zwłaszcza w finale. Daje rozrywkę, świetnie rozwija uniwersum mutantów i ma wyjątkowo udane otwarcie, ale jednak do poziomu „X-Men: Pierwsza klasa” brakuje sporo.

3. „Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów”

Tu rozczarowania nie było (choć wielkiego zaskoczenia na plus również nie): „Wojna bohaterów” to udana odsłona Kinowego Uniwersum Marvela, utrzymana w rozrywkowo-humorystycznie-wybuchowym duchu tej franczyzy, oferująca nieco ponad dwie godziny świetnej zabawy i bardzo, bardzo udanych scen akcji – bracia Russo mają do tego niesamowity zmysł i nawet walki superbohaterów starają się czynić realistycznymi.

Docenić trzeba dynamikę relacji między herosami, więcej niż satysfakcjonujące wprowadzenie Czernej Pantery i Spider-Mana i fakt, że dostaliśmy film komiksowy ze scenariuszem opartym o naprawdę ciekawy konflikt.

2. „Zwierzogród”

Nie, nie tylko Pixar potrafi zaskoczyć animacją, która o miano najlepszego filmu roku śmiało może walczyć z obrazami aktorskimi. Disney (który jest właścicielem Pixara, ale który tę animację zrealizował poza tym studiem) sięgnął do najlepszych wzorców, dając nam „Zwierzogród”, który może i nie przebija „Wall-E’ego” czy „W głowie się nie mieści”, ale też bardzo od tych klasyków nie odstaje.

To mądra, zabawna, efektowna, rozrywkowa i ciepła historia o przyjaźni ponad podziałami, tolerancji i nieocenianiu innych po pozorach – tworzące społeczeństwo zwierzęta, reprezentujące różne gatunki, symbolizują tu szufladkowanie wedle kryterium rasy, wyznania czy pochodzenia, które sami obserwujemy na co dzień. To jeden z tych filmów, na którym świetnie bawić będzie się każdy, bo najmłodsi odczytają go inaczej niż starsi widzowie, ale i jedni, i drudzy docenią.

Docenić też trzeba polską wersję językową – udany dubbing to skarb, trzeba więc chwalić.

1. „Deadpool”

Ten film to efekt połączenia ogromnej miłości, jaką twórcy darzyli komiksowego herosa, a także odwagi studia, które – po długich namowach – dało im niemalże wolną rękę i pozwoliło nakręcić dokładnie taką ekranizację, jaką chcieli. Czyli jaką? Krwawą, sprośną, bezkompromisową, momentami obleśną, przede wszystkim zaś zabawną, bardzo zabawną.

Sukcesu „Deadpoola” trzeba upatrywać w tym, że stanął po prąd kinu komiksowemu, które jest ugrzecznione i bezkrwawe, byle tylko dostać kategorię PG-13 i by do kina wybierać się mogły nastolatki. Widzowie pokochali ten film dlatego, że dał im wszystko to, co inni wycinali z „Avengersów” czy „Ant-Mana”.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop

Komentarze: 1

Dodaj komentarz »
  1. jaki GEEK taki TOP