Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego

20.10.2016
czwartek

„Midnight Special”, czyli gdyby „Stranger Things” było słabsze

20 października 2016, czwartek,

MIDNIGHT SPECIALJeff Nichols jak bracia Dufferowie wziął na warsztat klasyczne kino fantastyczne lat 80., podszedł jednak do tematu poważniej, łącząc go ze swoimi doświadczeniami jako ojca. Efekt to film, który na początku jest zbyt tajemniczy, by na końcu stać się stanowczo za bardzo dosłownym.

Zaczyna się od rzucenia widza w wir wydarzeń – trwa pościg za dwoma mężczyznami, którzy rzekomo uprowadzili pewnego chłopca, w sprawę zamieszana jest sekta fanatyków religijnych z miejsca zwanego Ranczem, pojawiają się i agenci rządowi, a w ogóle okazuje się, że chłopak ma pewne dziwne moce, objawiające się m.in. wydobywającymi się z jego oczu promieniami światła.

To ewidentne inspiracje „Bliskimi spotkaniami trzeciego stopnia”, w ogóle Spielbergiem i kinem, nazwijmy je fantastyczno-młodzieżowym, serialami „Z archiwum X” i „Strefa mroku”; w dodatkach do wydania Blu-ray Nichols otwarcie mówi o tych nawiązaniach, choćby poprzez motyw pościgu agentów za bohaterami. Przez długi czas karmi nas się strzępami informacji, w zasadzie nie wiemy nic, tajemnice się mnożą, atmosfera gęstnieje i wiemy już, że młody Alton jest kimś niezwykłym.

To ta dobra część filmu, skupiająca się na zagrożeniu i pościgu, ciągnięta przez postacie Roya (Michael Shannon) i Lucasa (Joel Edgerton), podsycana przebitkami z przesłuchań mieszkańców Rancza przez agenta Seviera z NSA (Adam Driver). Nichols jest tu oszczędny jeżeli chodzi o treść, budując mit niezwykłości Altona, bez zdradzania wielu szczegółów, a skupianie się na drodze skutkuje powstaniem kilku pięknych scen, jak choćby ta z autem z wyłączonymi światłami mknącym przez noc – wizualnie olśniewające.big_Midnight_Special_BD_3DZ czasem jednak Nichols postanawia, że dość już skrytości i zaczyna grać z widzami w otwarte karty, dobudowując do wątku Altona warstwę metafizyczną, wplątując w to zresztą inne postacie, które dzięki chłopcu przeżywają kolejne „objawienia”.

I tu rozłazi się to wszystko w szwach, bo dosłowność się nie sprawdza, głównie dlatego, że Nichols nie ma ręki do takich scen, są zbyt patetyczne, a przede wszystkim mało wiarygodne, co bierze się z tej wcześniejszej oszczędności, przez którą nasi bohaterowie są ledwie szkicami; o dziwo najwięcej o głównych postaciach dowiadujemy się z materiałów dodatkowych, tam też obsada i Nichols opisują ich motywacje i przeszłość, nadając tym większy sens ich działaniom. Błędem jest jednak to, że tej wiedzy nie zawarł w samym filmie.960Jeff Nichols stworzył więc film pełen sprzeczności. „Midnight Special” na początku każe nam zadowalać się niedopowiedzeniami, by w niepasującym do tonu całości finale wyłożyć niemalże wszystko na tacy. Rozmowy o komiksowych bohaterach sąsiadują tu ze scenami o ojcowskich dylematach i skali rodzicielskiego poświęcenia. Dziwny to film, momentami świetny, ale ogółem raczej nieudany.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop