Reklama
Polityka_blog_top_bill_desktop
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot1
Polityka_blog_top_bill_mobile_Adslot2
Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego - Blog coolturalny Marcina Zwierzchowskiego

24.10.2016
poniedziałek

„Alicja po drugiej stronie lustra” – recenzja wydania Blu-ray

24 października 2016, poniedziałek,

rs_1024x545-160527081845-1024-alice-through-the-looking-glass-sacha-baron-cohen-052716Ponieważ film „Alicja w Krainie Czarów” Tima Burtona był jednym z największych kasowych sukcesów w historii, kontynuacja była wyłącznie kwestią czasu. Pytanie brzmi, czy drugi obraz powstał z chęci opowiedzenia nam czegoś nowego, czy z chęci zarobku.

Drugim pytaniem powinno być zaś to, czy Tim Burton zostawił swojemu następcy wiele materiału do sfilmowania – bo w jego „Alicji w Krainie Czarów” tak naprawdę mieszają się wątki i postaci z dwóch książek Lewisa Carrolla. Odpowiedź: nie, nie zostawił. W swoim scenariuszu Linda Woolverton poszła więc w dwóch kierunkach: po pierwsze cofnęła się w przeszłość i pokazała nam początki pewnych wątków znanych z pierwszej „Alicji…”, jak choćby tego, dlaczego Czerwona Królowa ma tak wielką głowę, po drugie zaś rozwinęła jeden z cytatów z książki Carrolla, gdzie to Szalony Kapelusznik przyznaje się do kłótni z Czasem, w wyniku której miał długo tkwić w chwili na minutę przed podwieczorkiem – z tego wyszła idea Czasu jako osoby i cały pomysł na podróże w czasie i postać graną przez Sachę Barona Cohena.

Prościej mówiąc, choć wprowadzone zostały nowe koncepty (Cohen to ozdoba filmu), tak naprawdę podaje nam się coś jakby dodatki do „Alicji w Krainie Czarów”, bo to nie tyle nowa opowieść, ile opowieść o pierwszej opowieści – wiemy, że dwie królowe się kłócą, Kapelusznik tkwi w chwili przed podwieczorkiem, jego rodzina zginęła i tak dalej, teraz więc wszystko to się nam pokaże u korzeni, z przelatującą w tle Alicją.

Ciekawe? Trochę tak, niemniej nie sposób nie odnieść wrażenia, że daje się nam tu fabułę zastępczą. Słabością są zwłaszcza maleńkie role postaci drugoplanowych z pierwszego filmu, jak Kto z Cheshire czy Biała Królowa, tutaj wepchnięte bez pomysłu, byle tylko się pokazać, bo byli wcześniej, to niech i teraz się pojawią.big_Alicja_po_drugiej_stronie_lustra_BD3D_3D_netBraki w fabule, a dokładniej w jej świeżości, bo generalnie dzieje się wiele, film stara się nadrabiać efektami specjalnymi. I trzeba przyznać, że wizualnie jest to prawdziwa orgia możliwości współczesnego kina, a raczej grafiki komputerowej, bo na oko jakieś 95 proc. „Alicji po drugiej stronie lustra” powstawało na maleńkiej, otoczonej niebieskimi i zielonymi ekranami scenie, z ledwie kilkorgiem szwendających się po niej aktorów.

Podziwiać należy nie tylko wizualną wyobraźnię, bo wykreowany na potrzeby filmu fantastyczny świat olśniewa, ale również dbałość o szczegóły tej wizji, objawiającą się zwłaszcza w kostiumach, z niesamowitym strojem Czasu na czele.eu_alice_gi_alice_cd615bc0Z tego też względu trochę szkoda, że dodatki specjalne nie są jakoś szczególnie rozbudowane. Wprawdzie oferują pewne spojrzenie za kulisy tej produkcji, nie wchodzimy jednak jakoś głębiej w ten świat, a szkoda, bo choćby praca koncepcyjna nad tym światem i bohaterami z pewnością była fascynująca.alice-through-the-looking-glass-disney-assetI w sumie trudno oceniać, czy dostaliśmy film lepszy od „Alicji w Krainie Czarów”. Dziwna sprawa – w zasadzie tak, chyba wolę kontynuację od oryginału, mimo iż doskonale zdaję sobie sprawę, że jest ona względem obrazu Burtona wyjątkowo wtórna.

Jedno jest pewne – to jeden z najlepszych wizualnie obrazów ostatnich lat.

Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_mobile
Reklama
Polityka_blog_bottom_rec_desktop